sobota, 27 kwietnia 2013


 Rozdział 1

     Strach

 Esme:

    Męka, która trwała już pięć lat nie ustawała... W dzieciństwie marzyłam o księciu z bajki, lecz moje życie potoczyło się inaczej. To matka wybrała dla mnie Charlesa, ale tylko po to, aby spłacać długi. Nikt nie zważał na moje uczucia, nie kochałam mojego męża. Jeszcze większy niepokój wzbudzało we mnie brak dziecka. Oh... Tak bardzo chciałabym mieć dziecko. Trzymałabym je wtedy w swoich ramionach tuląc do snu, śpiewając kołysanki. Z drugiej strony nie chciałam, by moje maleństwo żyło w strachu i patologi. Nie sądzę, aby Charles zmienił się, gdyby nasza rodzina się powiększyła. Zapewne byłby takim samym potworem, którym jest teraz.
   Siedziałam w fotelu czytając książkę. Lada chwila mógł wrócić Charles. Wzdrygnęłam się na tą myśl i poszłam do kuchni podgrzać zupę dla mojego męża. Odwróciłam się i wbiłam wzrok na dębowy zegar, który wisiał na ścianie. Powinien wrócić już pół godziny temu... Może coś się stało.
   Szczerze? Nie obchodziłoby mnie to, jeśli Charles miał wypadek. Wręcz przeciwnie, cieszyłabym się. Jest złym człowiekiem. Na początku naszych znajomości byłam nim zachwycona. Był miły, szarmancki... Jednak to była tylko przykrywka. W domu był przeciwieństwem dobrodusznego mężczyzny. Twierdził, że moje miejsce jest w kuchni, a jemu należy się spokój i cisza po całym dniu pracy. Na początku próbowałam się buntować, lecz zamilkłam. Bił mnie za moje zachowanie. Nawet ot tak mógł mnie uderzyć. Miałam kilka ran z jego powodu.
   Dla mojego męża byłam przydatna jako sprzątaczka, kucharka... Jako kobietę traktował mnie tylko w łóżku, kiedy to zaspokajałam jego potrzeby seksualne. Byłam przy tym upokorzona dla samej siebie. Poza tym niszczyło mnie to psychicznie. Chyba nikt nie chciałby tak żyć. Ja nie miałam nawet się do kogo zwrócić.  Nie odwiedzałam mojej matki, a mój ojciec nie żył. Miałam koleżanki, ale żadnej z nich nie potrafiłam się zwierzyć .
  Nawet nie usłyszałam, jak drzwi się zatrzasnęły, a do kuchni przyszedł mój mąż. Podskoczyłam i spuściłam głowę, żeby nie spojrzeć mu w oczy. 
 -Obiad jeszcze nie gotowy? -Znów miał o coś pretensje. 
-Za chwilę będzie gotowy. -Starałam się mówić naturalnie. 
-Ja tu haruję cały dzień, a w domu nawet obiadu nie ma! -Zaczął swój monolog. Wyciągnęłam z szafki talerz dla niego. Odwróciłam się w stronę Charlesa. Miałam nadzieję, że już nie stał za mną. Myliłam się. Mój mąż uniósł pięść w górę i wycelował nią w moje oko. Spuściłam talerz. Jedyne co słyszałam to dźwięk rozbijającego się szkła. Później sama upadłam na podłogę i straciłam wszelką świadomość.  
***
    Ocknęłam  się, gdy mniejsza wskazówka zegara znajdującego się w pokoju, była na cyferce "7". Godzina dziewiętnasta. Już tak późno! Najwyraźniej mój mąż nawet się mną nie zainteresował. Wciąż leżałam na podłodze, ale uniosłam lekko głowę, chciałam upewnić się czy Charlesa nie ma w pobliżu. Nie zauważyłam go, lecz miałam pewność, że przebywał w łazience. Słyszałam bębnienie wody z tamtego miejsca.  
   Wstałam i wygładziłam fałdy na sukience. Poczułam mrowienie w okolicach brwi nad lewym okiem. Dotknęłam tego miejsca palcem, a kiedy na niego spojrzałam ujrzałam krew! Na palcach przeszłam do korytarza, gdzie wisiało lustro i rzeczywiście, miałam rozciętą brew! Wpierw pozbierałam kawałki szkła i wyrzuciłam je. Później wyszukałam w szafce plaster i przykleiłam go sobie do miejsca, gdzie znajdowała się rana. 
   Byłam zrozpaczona i nie wiedziałam co robić. Niestety, nie miałam zbyt dużo czasu do namyśleń,ponieważ usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi... Oparłam się o blat w kuchni i spuściłam głowę w dół. Zaczęłam bezgłośnie szlochać. 
    -Hm... Kochanie, jak ty pięknie wyglądasz w tej sukience. -Nienawidziłam tego głosu, ale to nie było najgorsze. Charles był pod wpływem alkoholu! Praktycznie codziennie tak było. Westchnęłam. 
 -Dzię.. Dziękuję. -Udało mi się wyjąkać. 
 -Jak tam w pracy? -Spytałam, lecz oboje wiedzieliśmy, że nie zależy mnie na odpowiedzi. 
 -Nie rozmawiajmy o pracy. Zróbmy coś innego... -Charles oblizał usta. Wiedziałam co chodzi mu po głowie. Pociągnął mnie za rękę w kierunku naszej sypialni. Zdarł ze mnie sukienkę... Próbowałam się wyrwać, lecz to było na nic. 
 -Charles, zostaw mnie! -Krzyknęłam. Wiedziałam, że to nic nie pomoże. Wciąż się wyrywałam. W końcu udało się uciec. Szybko zarzuciłam na siebie jakąś inną sukienkę i ze łzami w oczach wybiegłam z domu. 
________________________________________
Witam na moim blogu! Jak Wam się podoba  pierwszy rozdział? Liczę na komentarze ♥ Bardzo mi na tym zależy ;) 
Chciałabym Wam powiedzieć, że to mój drugi blog Esme-Carlisle, ponieważ postanowiłam napisać go jeszcze raz, bo poprzedni nie był dla mnie dość dobry.