piątek, 26 lipca 2013

  Rozdział 8
   
         Dobrze czy źle?

Esme:
    I znów to samo... Ta sama monotonia, której nie widać końca. Myślałam, że wszystko będzie lepiej, ale chyba się myliłam. Carlisle zachowuje się, jakby mnie unikał, przez co czuję się zbędna. Tak, pocałował mnie. Tak, sprawiło mi to przyjemność. Tak, chciałabym jeszcze raz poczuć się jak tamtego dnia, w lesie. Tak, zależy mi na nim! Pragnę z nim być, pragnę poczuć jego wargi na swoich ustach! Pragnę mu powiedzieć, że się zakochałam... Zakochałam w nim. Chcę żeby wiedział że uważam, iż to jest bezcelowe; najpierw kradnie mój pocałunek, po czym jest zupełnie niedostępny, chłodny. Chciałabym, aby był taki, jakiego go poznałam. Jest moim księciem i pokochałam go! Tak szalenie się zakochałam, niczym nastolatka odkrywająca swoją pierwszą miłość. Przecież to on jest moją pierwszą miłością.
    Leżałam na moim łóżku i wpatrywałam się w biały sufit. Nagle energicznie podniosłam się i zeszłam po drewnianych schodach do salonu. Mój wzrok wędrował po wszystkich kątach pomieszczenia, szukałam mojego księcia. Skręciłam w prawą stronę kierując się do gabinetu mego ukochanego. Zapukałam w dębowe, ciemne drzwi i usłyszałam cichy głos, który mówił: " proszę". W środku zobaczyłam jego... Blondyn siedzący na czarnej, skórzanej kanapie. Uśmiechnął się ciepło i spojrzał na mnie swoimi pięknymi oczyma, po czym chrząknął znacząco i przeniósł wzrok na wskazówki zegara, tworzyły teraz prostą linię-godzina 6.00, ranek.
    Usiadłam obok niego,zgarbił się. Siedział w rozkroku trzymając łokcie powyżej kolan, zaś jego dłonie zwisały bezwładnie w przestrzeni. Oparłam się o oparcie kanapy myśląc nad słowami, których powinnam użyć, by przerwać panującą ciszę. Zerknęłam na czarną teczkę Carlisle'a, leżała pomiędzy nami. Wzniosłam wzrok i spojrzałam na  włosy mego ukochanego. Podniosłam się układając dłoń na jego plecach. Był zdenerwowany, spięty. Poczułam lekkie drgnięcie...
   -Carlisle, co ci jest? Błagam, powiedz... - Starałam się opanować emocje, które mną targały. Tak bardzo się o niego bałam, a odpowiedź nie nadchodziła.
-Ty mi jesteś, Esme! -Podniósł się i spojrzał na mnie. Nie rozumiałam sensu wypowiedzianych przez niego słów...Może chce, żebym przy nim była? A może pragnie, abym odeszła? Wpatrywałam się w niego mając nadzieję, że powie coś więcej i nie pozostawi mnie samej z wyjaśnieniami. -Esme, ja się w tobie zakochałem... Bezgranicznie. Muszę ci to powiedzieć, bo oszaleję! Cały czas to skrywam. Odkąd miałaś szesnaście lat... Kocham cię tak mocno, jak jeszcze nigdy nikt nie kochał! Jesteś całym moim życiem, tylko ty się liczysz. Cały czas o tobie myślę. Nie wiem co zrobić, byś uwierzyła. -Wyrzucił z siebie plątając się we własnych zeznaniach. Cały czas szukał nowych argumentów. Teraz to ja zamarłam. Łaknęłam go całym mym sercem. -Proszę... -Wyjąkał czekając na jakąkolwiek odpowiedź.
-A... ale ja wierzę. -Odparłam cicho. -To takie... Dziwne, bo ja też się w tobie zakochałam, ale bałam ci się do tego przyznać. Chcę abyś wiedział, że to tylko ty trzymasz mnie przy mym wampirzym życiu,  tylko dla ciebie żyję, kocham cię!-Wyznałam mu prawdę. Faktycznie, to było niesamowite... To on mnie stworzył, jest moim nauczycielem, zna moje potrzeby i tylko skrywaliśmy swoje uczucia.
   Objął mnie ramieniem i pocałował we włosy. Znowu poczułam drgawki, które towarzyszyły mi przy naszym pierwszym pocałunku.
   -Proszę, nie unikaj mnie już więcej. -Uśmiechnęłam się i spojrzałam w górę. Moim oczom ukazała się blada twarz mojego ukochanego, na której widoczne było szczęście.
-Nigdy, skarbie...-Odparł, a w pomieszczeniu rozległ się jego słodki, dźwięczny śmiech. Byłam najszczęśliwszą osobą na świecie. Było we mnie tyle szczęścia, bo mam swego ukochanego.
 
     Carlisle:
   Zrobiłem to- wyznałem Esme swoje uczucia, które żywię do niej. Byłem prze szczęśliwy, że w końcu mi się to udało, ale najpiękniejsze jest to, iż ona również czuje do mnie miłość. Pozwoliła mi odkrywać świat i rozbudziła do życia. Dzięki niej cieszyłem się każdym dniem. To na nią czekałem aż trzysta lat, lecz opłaciło mi się to. O pani mego serca... Dziękuję Bogu, że ją spotkałem na swojej drodze.
   -Dziękuję... -Wyszeptała.
-To ja dziękuję. Teraz odkrywam świat, którego nigdy wcześniej nie zaznałem. -Oświadczyłem i do moich uszu dotarł śmiech pięknej wampirzycy. Jeszcze mocniej ją przytuliłem i odwróciłem głowę w jej stronę. Musnąłem jej wargi, a ona przyciągnęła mnie bliżej do siebie. Przechyliłem ją w tył podtrzymując jej plecy. Mój łokieć zagłębiał się w kanapie. Drugą dłoń zatopiłem w jej włosach i delikatnie głaskałem je.Lekkie muskanie przerodziło się w ognisty, namiętny pocałunek. Ręce Esme owinęły się wokół mojego karku i gładziły go, aż w końcu dotarły do włosów i zatrzymały się tam. Nasz pocałunek przyspieszał tempa. Nie przerywając namiętności usiadłem, a ma anielica na moich kolanach. Wsunąłem jedną ręką pod jej bluzkę i jeździłem po plecach Esme. Nagle coś- a raczej ktoś-przerwał nam. Do moich uszu dobiegło pukanie do drzwi, jednak ja byłem tym niewzruszony i nie chciałem przerywać porywu uczuć, które mną zawładnęły.
 Moja miłość otworzyła oczy ukazując przy tym wachlarz rzęs czarnych jak heban. Oderwaliśmy się od siebie i ciężko dyszeliśmy, co nie było wcale konieczne.
    -To na pewno ktoś ważny. -Chyba zrozumiała, że nie mam ochoty iść otworzyć drzwi.
-No dobrze... Poczekaj tutaj. -Posadziłem ją i usiadła na własnych nogach. Sam poszedłem do przedpokoju. Wolałem, aby Esme się nie ukazywała, na razie nie.
   Pociągnąłem za klamkę i moim oczom ukazał się dobrzy znany mi osobnik. Stał oparty o framugę drzwi i śmiał się. Po tym, co zrobił nie powinien się śmiać. Staliśmy w ciszy- ja naprzeciw niego. Poczułem zapach Esme, która trwała obok mnie. Zapewne była tak samo zdezorientowana jak ja.

______________________________________________________
Hey, hey, hey :D Nawet jestem zadowolona z tego rozdziału xd Nie wiem tylko, czy nie jest zbyt romantyczny ^^ Fajnie się go pisało i nie było tu tylu poprawek jak w ostatnim ;3 Decydujcie wy, czy się podobał czy nie ;d
Pragnę podziękować Esme z (Ludzkość jest przereklamowana) za pomoc w organizacji bloga ;) Lofciam cię i pamiętaj, że jak nie będzie rozdziału to zabiję ;p A ten rozdział jest dla ciebie ;c ♥♥♥


UWIELBIAM TEGO WIGA <3
Zauważyliście, że wszystkie pocałunki Esme i Carlisle'a w Zmierzchu są krótkie??? Dla mnie zbyt krótkie.
Pozdrowionka i miłych wakacji ^^


poniedziałek, 15 lipca 2013

Rozdział 7
     Rozmowy
Carlisle:

   Minęły dwa tygodnie odkąd Esme została przemieniona w wampira i zamieszkała ze mną. Pozostawiłem ją samą w czasie, kiedy chodzę do pracy. Zauważyłem, że czuje się dość niezręcznie. W końcu nie dziwię jej się- kto ot tak potrafi wkroczyć w nowy świat i zapomnieć o dawnych przeżyciach?
   Zakończyłem dyżur i czekałem w pokoju lekarskim na mojego przyjaciela Marcusa, który miał objąć dyżury do 13.00. Później Tina, Alex, Marcus, ja... Tak w nieskończoność toczy się szpitalne życie. Czas płynie zbyt szybko, nawet nie można spostrzec zanim dzień pracy dobiegnie końca.
   -Carlisle!-Niemal wrzasnął Marcus, gdy zatrzymał się zadyszany przede mną. Pióro, które obracałem w palcach spadło na podłogę, a do moich uszu dobiegł znajomy łoskot. Podniosłem przybór do pisania i zwróciłem uwagę na zdezorientowanego Marcus'a. Przyznam, że nie należał do najsprytniejszych, ale co ja mogę na to poradzić...
   -Witaj przyjacielu! -Odparłem, a na mojej twarzy pojawił się wymuszony uśmiech.
-Wybacz, że się spóźniłem, ale droga była zatłoczona. -Powiedział z zawahaniem.
-Droga zatłoczona o trzeciej nad ranem? -Zakpiłem. Mój kolega przysiadł obok mnie na skórzanej sofie, przyłożył dłoń do czoła i zaczął się śmiać.
-Nie no, masz rację! Zatrzymała mnie Hana.
-Hana? Kto to? -Wyszukiwałem w głowie wspominanej Hany.
-To... To moja dziewczyna. -Wydukał.
-Ostatnio była nią Helen. -Odparłem. To nie było pytanie lecz oświadczenie.
-Opowiem Ci następnym razem. Muszę biec do pacjentów. -Rzucił na pożegnanie i wybiegł.

***
   Wszedłem do domu starając się zamknąć drzwi jak najciszej. Nie udało mi się to jednak, bowiem drzwi wręcz trzasnęły. Pozostawiłem swoje rzeczy na komodzie w przedpokoju. 
   I ujrzałem j ą.  To ona, która odmieniła moje życie... Ona, która mnie urzekła- duszą, urodą, sobą... Od razu się uśmiechnąłem. Ona, Esme, stała tyłem do mnie, opierała się swoimi małymi rączkami o kuchenny blat. Od kilu dni była przygnębiona, nie mówiła zbyt wiele, toteż nie chciałem jej zmuszać do rozmowy. Chyba najwyższy czas to uczynić. 
    -Gdyby to były normalne okoliczności, zapytałbym... 
-Ale to nie są normalne okoliczności! -Przerwała mi w pół słowa ta piękna anielica. W jej głosie wyczuwałem gorycz i smutek. Chciałbym wiedzieć, czy ma do mnie pretensje o to, że przemieniłem ją w wampira.
-Przepraszam. -Wyjąkała. Położyłem dłonie na jej plecach. Po chwili poczułem się niezręcznie i zdjąłem je. Chciałem tylko, by wiedziała, że może na mnie liczyć. Zawsze. 
    Esme odwróciła się w moją stronę. Głęboko spojrzałem w jej miodowe oczy- tak, już miodowe. Zobaczyłem w nich zrezygnowanie. Stały się suche, a ja nie czekałem. Musiałem jej pomóc. Przytuliłem Esme do swjej piersi i oparłem brodę o jej głowę. 
    -Nie przepraszaj. -Wykrztusiłem po chwili ciszy. -Tylko nie przepraszaj. To ja przepraszam. Nie wiedziałem, czy tego chcesz. Zrobiłem to dla siebie. -Musiałem jej to wyznać. Musiałem być z nią szczery. Ona odsunęła się ode mnie. Opierała się plecami o blat, a ja stałem przed nią. Teraz nie mogła uciec.
   -Jak to? -Spytała drżącym głosem.
-Wtedy... Leżałaś tam, w kostnicy. Poczułem, że muszę Cię uratować. Jeśli bym tego nie zrobił, obwiniałbym się cały czas. Wybacz mi... -Wytłumaczyłem.
-Nic z tego nie rozumiem. -Odrzekła, na jej twarzy pojawił się grymas zdziwienia.
-Możemy porozmawiać? Na spokojnie, w salonie?
   Esme była całkiem zdezorientowana i pokiwała tylko głową na " tak". Kuchnia była otwarta na salon. Przepuściłem moją panią, która zajęła miejsce na kanapie, ja zaś usiadłem naprzeciw niej, w fotelu.
   -Czy Ty obwiniasz mnie, ponieważ przemieniłem Cię w wampira? -Otwarcie zapytałem, starając się, aby treść wypowiedzi okazała się jak najprostsza.
-Nie, Carlisle. Uwolniłeś mnie z niewoli, jednak wciąż uważam, że próba samobójcza to była dobra decyzja. Nie miałam już dla kogo żyć po śmierci mojego synka. Stałam się wampirem, teraz mam tak wiele możliwości, a to tylko Twoja zasługa.
-Jaka niewola? Dlaczego nie miałabyś dla kogo żyć? -Esme sprawiała wrażenie zakłopotanej osoby. -Nie bój się odpowiedzieć, proszę. Jestem tutaj i zrozumiem Cię.
-Otóż mój mąż znęcał się nade mną. Bił mnie, poniżał... Gwałcił. Nasz syn był owocem gwałtu, ale pomimo tego bardzo go kocham. To wszystko niszczyło mnie psychicznie, ale mój synek mógł mnie uwolnić. Chciałam patrzeć, jak dorasta, śmieje się. Chciałam mu pomagać, ale już go nie ma. Pozostawił mnie samą z tym wszystkim. Odszedł. Co miałam zrobić? Nie mam nikogo. Mój ojciec nawet nie wie, że żyję, a matka zmarła. Nie chciałam tak dłużej..
    Byłem zbulwersowany tym, co usłyszałem. Na pierwszy rzut oka to było niemożliwe, jednak ja wierzę Esme.
   -Esme, nie wiem, co powiedzieć. Przecież wy byliście takim dobrym małżeństwem.
-Dobre małżeństwo? Nie. To tylko się tak wydawało. -Powiedziała z pogardą w głosie.
-Przykro mi. Wiedz, że teraz jesteś bezpieczna. Nigdy nie zrobię Ci krzywdy. -Zadeklarowałem. Jej mąż był najgorszym z najgorszych i z pewnością nie zasługiwał na nią.
-Pamiętasz, gdy miałam rozciętą brew? -Rzuciła po chwili ciszy.
-Owszem. To była jego zasługa, prawda? -Byłem tego pewny. Spojrzałem współczująco na kobietę przede mną. Skinęła głową i spuściła wzrok.
-Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś będę mogła trzymać w ramionach malutkiego dzidziusia. -Po raz kolejny przerwała panującą ciszę.
   Zamarłem. Muszę jej to powiedzieć. Dlaczego nie zrobiłem tego wcześniej? To najgorszy moment.
    -Esme... -Szepnąłem -Muszę Ci coś powiedzieć. -Czułem, jak mój głos drży, jak ja drżę.
-Tak? -Uśmiechnęła się tak słodko, że jeszcze bardziej się zaniepokoiłem. A co jeśli ją stracę? Co jeśli mnie opuści?
-Esme... Wiem, że nie przyjmiesz tego najlepiej, ale... Wampiry nie mogą mieć biologicznych dzieci.
      Ledwie, co przeszło mi to przez gardło. Mój świat zawirował. Bałem się jej reakcji, a tymczasem zauważyłem, jak jej źrenice się poszerzają. Tak, jak oczekiwałem- wybuchnęła.
     -Co? To niemożliwe! Carlisle! Powiedz coś! -Zaczęła krzyczeć. Nie byłem o to zły. Jedynie jej błagalny ton głosu mnie przerażał.
-Przepraszam. -Wyjąkałem. Wstałem i usiadłem obok niej, na kanapie. Ująłem małe, blade dłonie w swoje , ale Esme natychmiast wyrwała je z uścisku.
    -Jak Ty mogłeś? Wiedziałeś! Po co to zrobiłeś? Po co mnie przemieniłeś?! No po co?! Nie chcę żyć dla Ciebie! Chcę żyć dla mojego dziecka! Nienawidzę Cię! -Wykrzyczała mi prosto w twarz i wybiegła z domu, a ja nie zdążyłem jej powstrzymać.
   Zabolało. Rozumiałem ją. Ja też nie chciałem żyć skoro miałem żywić się krwią ludzką, a nie chciałem tego. Tylko, że nie o mnie chodzi tym razem. To moja wina. Pozbawiłem ją dziecka, o którym tak marzyła. Gdybym  jej nie uratował, byłaby ze swoim synem. Ja tego nie chciałem, ale ona być może tak. Przecież sama powiedziała, iż woli żyć dla syna niż dla mnie. Że mnie nienawidzi. Zdenerwowała się! Nie, to nieodpowiednie określenie!
   Przestałem się tym wszystkim zamartwiać, bo powinienem ją teraz odszukać. Jestem totalnym palantem. Pozwoliłem jej wyjść, przestałem walczyć.
    Ku mojemu zdziwieniu, Esme nie uciekła zbyt daleko. Siedziała oparta o drzewo znajdujące się w pobliskim lasku.
    Wpatrywała się w otaczającą nas roślinność, a jej oczy były suche. Ona płacze, mi sprawia to ból.
   Esme zauważyła, że przyszedłem i powstała wpatrując się we mnie oczami, które nie wyrażały żadnych uczuć. Nic. Totalna pustka.
  -Esme... -Szepnąłem. -Proszę, wróć do domu. -Próbowałem ją zachęcić, ale nie wychodziło mi to najlepiej.
-Nie! -Odparła chłodno. Mówiła to nawet nie patrząc na mnie. Zabolało. Znów.
    Odwróciłem się i przeszedłem kilka kroków w przód, ale zatrzymałem się po chwili. Ponownie się odwróciłem i szybkim krokiem podszedłem do Esme. Zatopiłem prawą dłoń w jej włosach, a lewą oparłem o drzewo. Moje wargi dotknęły warg Esme. Gwałtownie ją pocałowałem. Przez moje ciało przebiegło milion iskierek. W końcu miałem ją tylko dla siebie. Tylko, co się stsnie, gdy otworzę oczy, a jej już nie będzie?
   Oderwałem się od wampirzycy, która była zdziwiona moim postępowaniem. Otwarła szeroko oczy i usta, z których wydobył się stłumiony jęk.
   -Czy teraz wrócisz do domu? -Zapytałem łagodnie.
   Chciałem tylko, żeby była. Tak bardzo jej potrzebuję. Jeśli zechce odejść będę musiał to zaakceptować. Wpierw Edward, teraz Esme... Ale tak czy tak, muszę się zgodzić. Nie zatrzymam Esme siłą, to jej wola  i muszę ją uszanować.
   Ona milczała wpatrując się we mnie swoimi wielkimi oczami, które tak kocham. Słyszałem jedynie śpiew ptaków, które budziły się, aby rozpocząć nowy dzień.
   -Tak. -Nareszcie odpowiedziała. Jej głos był dla mnie ukojeniem. Chociaż mówiła to bez żadnego wyrazu, późniejsze słowa wypowiedziane przez Esme mile mnie zaskoczyły.
   -Carlisle, tak bardzo Cię przepraszam. Nie wiedziałam, co mówię, ale uwierz, ja chciałabym być mamą. Teraz już wiem, że nie mogę. To nie Twoja wina. Przepraszam. Wybaczysz mi? -Zdobyła się na przeprosiny. Jak ja mogłem jej nie wybaczyć? Kocham ją i wiem, że mówiła to w nerwach.
-Oczywiście, że Ci wybaczam.
   Przykucnąłem przed nią, wziąłem jej dłoń w moje ręce i złożyłem na niej pocałunek. Może było to niestosowne lecz nie potrafiłem opanować swoich uczuć do Esme i rzecz jasna radości.
   Udaliśmy się do domu. Przepuściłem anielicę i szedłem za nią aż do jej pokoju, jaki sobie wybrała.
    -To ja już pójdę. -Odparła.
-Dobrze. Będę w swoim gabinecie. -Powiedziałem i odwróciłem się na pięcie ruszając do przodu. Wyczuwałem na sobie wzrok mojej kochanej.
  -Carlisle... -Usłyszałem dźwięczny głos Esme. Zatrzymałem się spoglądając w tył. Stała w futrynie drzwi.
-Tak? -Uśmiechnąłem się do siebie.
-Dziękuję. -Ona też się uśmiechała. Szczerze mówiąc nie wiedziałem za co mi dziękuję, ale nie miało to znaczenia. Posłałem w jej stronę kolejny uśmiech i odszedłem. Usłyszałem za sobą dźwięk zamykanych drzwi.

__________________________________________________
No nareszcie napisałam nowy rozdział! Jego tworzenie jest bardzo skomplikowane, bo powstawał w zeszycie B5, gdzie zajęło mi to 9 stron miejsca. Pisałam go przez kilka dni. Jestem z niego zadowolona, chociaż może pewne fragmenty niezbyt mi pasują, ale co tam ^^ (Sorry, ale jestem meeegaa zmęczona) Chciałabym podziękować wszystkim czytającym mojego bloga za komentarze i odwiedziny ;d DZięki, dzięki, dzięki :D
Acham! Mam zamiar zrobić dla was taką małą niespodziankę, tylko nie wiem, czy nie poprzedzi jej jeszcze jeden rozdział :*
Miłych wakacji ;D

  

środa, 10 lipca 2013

Zostałam nominowana do Liebster Awards i The Versatile Blogger

Zostałam nominowana do Liebster Awards i The Versatile Blogger przez Ankę.

Pytanka od Anki:

1. Co sądzisz na temat swojego bloga?

Wkładam w niego bardzo wiele pracy i energii. Uważam, że jest dość dobry i podoba mi się. Czasami nie jestem zadowolona ze swojej pracy, ale niekiedy jestem z siebie bardzo dumna.

2. Czy łatwo przychodzi ci pisanie NN?

Są dni, kiedy pisanie rozdziałów mi nie wychodzi i zanim coś napiszę, miną trzy godziny lub nawet kilka dni. Zdarza mi się, że piszę rozdział jednym tchem- zawsze przy dobrej muzyce ♥

3. Jaką masz pasję?

Uwielbiam pisać opowiadania- robię to odkąd skończyłam  7 lat, dawniej w zeszytach, na komputerze  a teraz na blogu. Bardzo lubię tańczyć, lecz nie przed ludźmi tylko przed samą sobą a dokładniej przed lustrem :D Uwielbiam zwierzęta, kocham śpiewać, a przede wszystkim uwielbiam marzyć.

4. Taniec czy śpiew?

Raczej śpiew, bo wiele osób mówiło, że dobrze mi to wychodzi. Zdarzało się, że śpiewałam na szkolnych koncertach czy na konkursach. Myślę, że śpiewam nie najlepiej ale też nie najgorzej.

5. Seriale czy filmy?

To zależy, czy dany w\film bądź serial mnie zainteresował. Ogólnie lubię wszystko ;*

6.Czy masz wrogów?

Raczej nie. Zdarzają się osoby, które nie przepadają za mną a ja za nimi. Nie przeszkadza mi to, jeśli ktoś nie wtrąca się w moje sprawy. Zazwyczaj nie zawieram przyjaźni, kontaktów z takimi ludźmi. Po prostu się mijamy i jesteśmy na "cześć".

7. Jak często sprzątasz swój pokój?

Codziennie robię takie zwykłe porządki, co jakiś czas zabieram się za sprzątanie "ekstra" tzn. wszystko porządkuję, myję, odkurzam itp. Poza tym moja mama jest strasznie uczulona na bałagan i jeden dzień bez awantury o sprzątanie to cud. Wydaje mi się, że mogłoby być wszystko idealnie, a ona zawsze znajdzie jakiś błąd, ale pomimo tego bardzo ją kocham i życzę jej dużo zdrówka, bo obecnie przebywa w szpitalu :(

8. Porządek czy bałagan?

Staram się utrzymywać porządek.

9. Jesteś perfekcjonistką?

Nie, raczej nie... Nikt nie jest idealny :p

10. Najlepsza aktorka Sagi Zmierzch?

Lubię wszystkich występujących aktorów Saga Zmierzch, jednak moją ulubioną aktorką jest Elizabeth Reaser, która gra Esme <3


CHCIAŁABYM PODZIĘKOWAĆ ANCE ZA MOJĄ  PIERWSZĄ NOMINACJĘ. BARDZO MNIE TO UCIESZYŁO I SPRAWIŁO MI OGROMNĄ RADOŚĆ! DZIĘKUJĘ!


MOJE PYTANIA:

1. Jak wpadłaś na pomysł, aby założyć bloga?
2.Czy masz najlepszą przyjaciółkę/przyjaciela- osobę, której możesz zaufać i powiedzieć wszystko?
3. Kim chciałabyś zostać w przyszłości?
4. Czy Twoi rodzice, rodzina, wiedzą o Twoim blogu?
5. Co lubisz robić w wolnym czasie?
6. Kino czy teatr?
7. Gdzie chciałabyś zamieszkać w przyszłości?
8. Co robiłaś w dzieciństwie?
9. Jaki popełniłaś największy życiowy błąd?
10. Co uważasz o aborcji? (Pytanie, które pomogła mi wymyślić moja przyjaciółka xD)


 

   The Versatile Blogger
Nominowany powinien:
1. Podziękować nominującej/nominującemu... 
2. Pokazać na swoim blogu
3.Ujawnić siedem (albo więcej) faktów o sobie
4. Nominować 10 blogów, które twoim zdaniem zasługują na to
5. Poinformować o tym fakcie autorów


FAKTY O MNIE: 

1.  Mam psa- Aresa, którego bardzo kocham i uwielbiam się z nim bawić. 
2. Podczas oglądania Sagi Zmierzch muszę kilkakrotnie obejrzeć fragment, w którym grają Esme i Carlisle. 
3. Uwielbiam pisać dramaty ;d 
4. Jestem najstarszą wnuczką, córką i siostrą w mojej rodzinie. 
5. Piję kawę, kiedy boli mnie głowa. 
6. Mam sekretny zeszyt, w którym piszę " Dziennik rodziny Cullen". Jak na razie nikt się do niego nie dorwał  , dlatego opowiadania, które piszę są w zeszycie.
7. W pierwszym półroczu szkolnym miałam z historii trójkę, a w drugim piątkę-nie dostałam ani jednej jedynki, dwójki, trójki ( w 2. półroczu), czwórki, szóstki- czysta piątka ;p 

NOMINUJĘ: 

                                                                                                               Eriss