poniedziałek, 10 czerwca 2013

  Rozdział 5
Początek

   Esme:
 Czułam, jakby po moim ciele biegało stado rozwścieczonych ogników. Ból, który był nie do zniesienia trwał już od kilku dni. Sama nie jestem w stanie stwierdzić, ile to wszystko trwało. Nic nie widzę, nie słyszę, tylko czuję ból. Piekło. Chcę, jak najszybciej umrzeć. Chcę to skończyć, ale nie mogę. Dlaczego nikt mi nie może pomóc skrócić cierpienia? Niech mnie ktoś do cholery dobije!

   Carlisle:
  Teraz już wiem, że jestem idiotą, skończonym dupkiem. Co z tego, że miałem dobre intencje? Gdyby nie moje zachcianki ona by nie cierpiała. Byłaby ze swoim synkiem, którego kocha. Ja, egoista, musiałem wtrącić swoje trzy grosze, bo jak inaczej... Straciłem jedną osobę- Edwarda. Co jeśli o n a też będzie chciała odejść. Jeśli jemu nie było ze mną dobrze, to... Nie! Muszę przestać. Jeszcze trochę, a przemiana dobiegnie końca.
  Siedziałem na szarej kanapie, po chwili wstałem, aby iść do sypialni i sprawdzić, co u niej.... Tak też zrobiłem. Powędrowałem po drewnianych schodach, starając się stąpać jak najciszej. Otworzyłem dębowe drzwi i ujrzałem Esme. Siedziała, nie leżała. Nie skulała się już z bólu tylko spokojnie rozglądała po pokoju. Zapewne, gdyby była człowiekiem nie dostrzegłaby mnie, ale teraz jest wampirem. Zrobiłem krok w przód i zatrzymałem się. Ta piękna kruszynka spojrzała na mnie krwistoczerwonymi oczyma. Miała groźną minę. Podszedłem bliżej i stałem już na przeciw niej.
   -Witaj, Esme. -Zacząłem.
-Ca... Carlisle, co się dzieje? Gdzie ja jestem? -Słabiutko spytała.
-Jesteś w moim domu. Musimy porozmawiać.
-Dlaczego wszystko jest takie... inne?
-O tym chciałem porozmawiać. -Surowo powiedziałem, a ona przesunęła się i wskazała miejsce obok niej. Usiadłem.
    -Otóż, Esme... Teraz jesteś inna. Nie jesteś już tym kim byłaś- tu zatrzymałem się, aby sprawdzić jej reakcję, ale była tak zdezorientowana, że nic nie powiedziała, tylko wpatrywała się we mnie- nie jesteś już człowiekiem. Tylko... Słyszałaś o zimnych ludziach, krwiopijcach?
-Nie. -Westchnąłem.
-Otóż to synonimy słowa : "wampir".
-Wampir?
-Tak. Przemieniłem Cię w wampira. Jesteś jedną z nas.
-Jak to? Ty... Ty też? -Głos jej drżał.
-Tak. To ja Cię zmieniłem. Umierałaś, musiałem Cię przemienić, abyś przeżyła. Mamy inne zasady niż ludzie.
-Jakie?
-Pierwsza sprawa jest taka, że nie żywimy się zwyczajnym jedzeniem -przerwała mi.
-Przed chwilą... mówiłeś o krwiopijcach. -Dokończyła, a ja spuściłem głowę.
-Tak. My, wampiry, pijemy krew. Tylko w ten sposób możemy się posilić.
-To znaczy, że ja też będę musiała...
-Tak.
-Ale ja tak nie potrafię, nie zabiję człowieka, aby coś zjeść.
-Nie, to nie tak. To znaczy inne wampiry tak się pożywiają, ale ja obmyśliłem nową dietę. Piję krew zwierzęcą. Nie jest tak dobra, jak ludzka, ale da się nią posilić. Uważam, że to jest lepsze niż krew ludzka. -Wzrok Esme błądził po ścianach sypialni.
   -Chciałbym wiedzieć, którą dietę tolerujesz?
-Taką jaką Ty tolerujesz. -Rzuciła. Człowiek, ludzkim uchem nie dosłyszał by tego, co powiedziała.
-Zapewne odczuwasz pieczenie w gardle?
-Tak. Wiesz, co to jest?
-To głód. Aby go zaspokoić musisz zapolować.
-Nie umiem...
-Spokojnie, jeśli chcesz pójdę z Tobą na polowanie i pomogę Ci.
-Tak. Carlisle?
-Słucham?
-Dlaczego wszystko jest takie nowe? Dlaczego wszystko jest takie wyraźne. Gdy byłam człowiekiem nie słyszałam śpiewu ptaków w środku lasu, ani bębnienia kropel deszczu o ziemię.
-To jedna z zalet wampira. Nasze zmysły są wyraźniejsze. To pomaga, kiedy polujemy. Mam jeszcze jedno pytanie do Ciebie, Esme.
-Mów.
-Otóż w nowym życiu, ktoś powinien Tobą pokierować. Przynajmniej na początku. W Twoim przypadku mógłbym to być ja. Mam doświadczenie. Uwierz mi, żyję już ponad trzysta lat.
-Ojej...
-Spodziewałem się takiej reakcji. Chcesz ze mną zamieszkać, zostać? Nauczę Cię wszystkiego po kolei, a później możesz odejść.
-Jeżeli nie sprawię Ci kłopotu to zostanę.
-Nie, oczywiście, że nie. To dla mnie przyjemność. Dziękuję.
-Za co?
-Za to, że zostaniesz. -Uśmiechnęła się. -Masz jeszcze jakieś pytania?
-Chcesz mi o czymś powiedzieć? -Zachichotała. To jest jej naturalna postać; miła, wrażliwa, czuła, kochająca.... W życiu wampira są to trudne cechy do zdobycia, nie w jej przypadku.
-Wampiry nie śpią. -Rzuciłem, bo to było to, co przyszło mi na myśl.
-Dobrze... Rozumiem.
-Potrafimy szybciej biegać, to również pomaga nam, kiedy polujemy. Jeśli mowa o tym to może pójdziemy zapolować?
-Tak. -Skinęła głową, a ja ujrzałem, że jej sukienka jest zabrudzona. Och... Przecież miałem pójść coś kupić.
   -Mam pomysł. Muszę wyjść na pół godziny, ale zapewniam Cię, że wrócę. Dom jest do Twojej dyspozycji.
-Dobrze. Będę czekać.Powiesz mi, gdzie jest łazienka? Chciałabym się odświeżyć.
-Tak. Przepraszam... Drugie drzwi po prawej. -Uśmiechnąłem się.
-Pozwolisz, że zostawię Cię na kilka minut?
-Oczywiście. Nie zawracaj sobie mną głowy.

  Esme:
  Carlisle wyszedł. Wszystko było dla mnie nowe, inne... Może lepsze? Nie mam pojęcia o życiu wampirów, dlatego chciałabym się czegoś nauczyć od blond-włosy mężczyzny. Jeszcze tyle przede mną....
   Usłyszałam tylko trzask zamykanych drzwi frontowych. Wstałam i ruszyłam w stronę okna. Oparłam się dłońmi o parapet i patrzyłam w odjeżdżający samochód Carlisle'a. Miał bardzo piękny dom. Uroczy i wielki. Inny od tych wszystkich domów w Ohio. Miał mury zamiast blach czy drewna. Duże okna rozświetlały wnętrza dwóch piętr. Miejscami było trochę brudno, ale przecież Carlisle mieszka sam, a do tego wiecznie siedzi w szpitalu. Chyba nie ma czasu na sprzątanie...
  Podeszłam do drewnianej, białej szafy i otworzyłam ją z nadzieją, że znajdę coś do ubrania. Musiałam pogrzebać swoje nadzieje. W środku wisiało kilka koszul męskich, ale chyba dawno nie były używane. Na dodatek wszystkie były pogniecione i zakurzone-miałam kolejny dowód, że sobie po prostu wisiały. Zamknęłam drzwiczki i pochyliłam się niżej. Otwarłam jedną z trzech szufladek- pustka. Druga szufladka- pustka. Trzecia szufladka- kilka ręczników, prześcieradeł i ręczników kuchennych. Dziwne, że to wszystko się tam zmieściło. Złapałam jeden z białych ręczników i poszłam do łazienki.
 Tak samo, jak reszta pomieszczeń, to też było ciemne. Osobiście wolałam jasne kolory, ale nie mogę się narzucać. Przypominała kwadrat. Pod ścianą stała wanna, kilka kroków obok niej toaleta, jeszcze dalej umywalka. Oparłam się o zlew i spojrzałam w wiszące nad nim lustro. Ja sama również wyglądałam inaczej. Szczerze mówiąc jestem piękna. Moje włosy nabrały wyraźniejszego koloru i dziwnym trafem nie były poplątane, jak to zawsze bywa. Na twarzy nie było żadnej rysy. Przejechałam delikatnie opuszkami palców po policzku, który był gładki. Skóra przypominała puszek chociaż była twarda- porcelanowa.... Dziwne. Blady, porcelanowy puch... Największą uwagę przykuwały oczy! Były czerwone, karminowe. Nie jak dawniej brązowe. Może musi tak być?
  Przeszłam się po pomieszczeniu jeszcze raz. Obok lustra wisiała półka z kolei obok tej, widniały trzy wieszaki. Na dwóch z nich znajdowały się ręczniki.
  Podeszłam do wanny i odkręciłam kurek z wodą. Obserwowałam, jak poziom wody rośnie, aż zakręciłam kran. Zanurzyłam się w wodzie po szyję i wpatrywałam się we wszystko wokół mnie. To było takie piękne. Całe mieszkanie było przestronne... 
  Po pewnym czasie zorientowałam się, że spędzam tu za dużo czasu i postanowiłam wyjść. Złapałam za ręcznik, który przyniosłam ze sobą. Rozczesałam włosy i ponownie przyjrzałam się moim oczom. Dlaczego wyglądają tak, a nie inaczej, tak jak zwykle? 
  Owinęłam ręcznik wokół siebie. W tym momencie usłyszałam, jak ktoś przekręca zamek w drzwiach. Szybko pobiegłam do pomieszczania, w którym się obudziłam. Siedziałam na łóżku owinięta ręcznikiem. Trzymałam w ręku szczotkę. Czekałam, aż ktoś wreszcie przyjdzie... 
______________________________________________
  Wracam!!! Przepraszam Was, że nie było mnie tak długo, ale miałam pewne problemy i musiałam się z nimi uporać. Wgl teraz te wszystkie oceny, kłótnie z nauczycielami, masakra.... Jak dotąd nie naraziłam się żadnemu nauczycielowi (mam nadzieję) ;* Dobra, dobra, bo ja wam tu o moim życiu prywatnym. Dziękuję za tyle komentarzy i za wejścia :) Nie wiecie, ile to dla mnie znaczy ;p Mam nadzieję, że i pod tym rozdziałem ich nie zabraknie ^^ 
Nie wiem, kiedy ukaże się następny rozdział. Mam nadzieję, że w następnym tygodniu, bo będę miała więcej  czasu. Koniec męki z ocenami <3 

11 komentarzy:

  1. Super blog... <3 Czekam na resztę <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ahh :) Oddaj trochę talentu. Plooose! Hmm, podoba mi się. Nie naraziłaś się żadnemu nauczycielowi? O.o Jesteś hardcorem. Ja tu z takiki rzeczami wyskakuję... Miłej nocy, weny na kilometr i ciastek ci życzę.

    Issie (^^)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciastka i wena...duet idealny :P Dziękuję za miłe słowa!

      Usuń
  3. Bardzo fajne i ciekawe ;) Czekam na ciąg dalszy !

    OdpowiedzUsuń
  4. Super opowiadanie. Bardzo lubię Esme i Carlisle'a dlatego czekam na więcej :)
    Zapraszam do siebie na renesmeecullen-5czescsagi.blog.pl
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny rozdzial:) oddawaj talent

    OdpowiedzUsuń
  6. świetnie się czyta :)
    zapraszam

    OdpowiedzUsuń
  7. Jej, cudny rozdział :) Naprawdę, świetny!
    Brak słów... :)
    Przepraszam, że tak długo nie komentowałam, ale mam zepsuty komputer, teraz korzystam z siostry :)
    Sorka, ale komentuje z anonima :(
    Anka

    OdpowiedzUsuń
  8. Dobre, dobre ;) Czytałam już tyle wersji początków znajomość E&C ale ta również jest warta uwagi ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Od dawna śledzę tego bloga, ale jakimś dziwnym trafem zawsze zapominam zostawić po sobie komentarz... Ah ta moja skleroza. Rzeczywiście masz bardzo fajny styl pisania, Lubię to. :) Jesteś oryginalna i bardzo twórcza, moja droga. :) Świetnie wszystko opisujesz. :3
    Dodaje do zaobserwowanych i czekam na NN. <3
    Całusy, Cyzia. :*

    OdpowiedzUsuń