Na twarzy mojego najstarszego syna malował się grymas pogardy i złości. Niecierpliwie stukał palcami w blat biurka w moim gabinecie, licząc, że ulegnę jego namowom, jednak nie dawałem za wygraną. W porównaniu z tokiem wampirzej egzystencji, prośba Edwarda zdawała się równie banalna, co śmieszna. Syn rozsiadł się na krześle naprzeciw mnie bardzo swobodnie i ekstrawagancko, jego miedziane włosy były lekko zmierzwione, a biała koszula rozpięta u góry, w taki sposób, iż odsłaniała fragment kredowego torsu. Edward uniósł kącik ust w kpiącym uśmiechu.
-Ja naprawdę potrzebuję zwolnienia lekarskiego na jakiś czas. Gdyby nie było takiej potrzeby, nie zwracałbym się z tym do ciebie. -Ułożył łokcie na biurku, po czym poczułem na sobie chłodne spojrzenie ciemnych, głodnych oczu.
-Edwardzie, nie mogę tego zrobić. Dobrze wiesz, że obaj możemy się narazić i mieć problemy. Zbyt często nie ma cię w szkole. Prawnie jestem twoim ojcem, więc wystawienie tobie zwolnienia wzbudziłoby kontrowersje.
-Nie możesz poprosić innego lekarza?
Lewa noga Edwarda nerwowo drgała.
-Wiesz, jakie są zasady i nie próbuj ich naciągać. Powiedz, w czym jest problem?
Do pokoju wszedł Leon. Na jego widok uśmiechnąłem się i wziąłem chłopca na kolana, a kiedy usiadł, pocałowałem go w skroń. Czterolatek nie zwrócił na to zbytniej uwagi, bowiem był zajęty swoimi zabawkami, które rozłożył przed sobą.
-Muszę wyjechać. Na dość długi czas. -Edward spuścił wzrok. -Nie chciałbym, żeby w szkole zwracano uwagę na moją nieobecność. Poza tym pewna elita licealna mogłaby was odwiedzić.
-Ja naprawdę potrzebuję zwolnienia lekarskiego na jakiś czas. Gdyby nie było takiej potrzeby, nie zwracałbym się z tym do ciebie. -Ułożył łokcie na biurku, po czym poczułem na sobie chłodne spojrzenie ciemnych, głodnych oczu.
-Edwardzie, nie mogę tego zrobić. Dobrze wiesz, że obaj możemy się narazić i mieć problemy. Zbyt często nie ma cię w szkole. Prawnie jestem twoim ojcem, więc wystawienie tobie zwolnienia wzbudziłoby kontrowersje.
-Nie możesz poprosić innego lekarza?
Lewa noga Edwarda nerwowo drgała.
-Wiesz, jakie są zasady i nie próbuj ich naciągać. Powiedz, w czym jest problem?
Do pokoju wszedł Leon. Na jego widok uśmiechnąłem się i wziąłem chłopca na kolana, a kiedy usiadł, pocałowałem go w skroń. Czterolatek nie zwrócił na to zbytniej uwagi, bowiem był zajęty swoimi zabawkami, które rozłożył przed sobą.
-Muszę wyjechać. Na dość długi czas. -Edward spuścił wzrok. -Nie chciałbym, żeby w szkole zwracano uwagę na moją nieobecność. Poza tym pewna elita licealna mogłaby was odwiedzić.
Znów nas opuszczasz, by prowadzić inny tryb życia? Ten, który już przerabiałeś?
Spytałem w myślach.
-Chciałbym się odizolować...
Syn nie zdążył dokończyć, gdyż Leon przerwał nasz niezrozumiały dialog:
-Edward wyjeżdża? Mogę jechać z nim? Co to znaczy odizolować?
-Edward wyrusza w góry. Nie, kochanie, musisz zostać w domu, ale możemy wybrać się razem na wycieczkę. Twój brat chciałby samotnie odpocząć -skłamałem.
-Chciałbym się odizolować...
Syn nie zdążył dokończyć, gdyż Leon przerwał nasz niezrozumiały dialog:
-Edward wyjeżdża? Mogę jechać z nim? Co to znaczy odizolować?
-Edward wyrusza w góry. Nie, kochanie, musisz zostać w domu, ale możemy wybrać się razem na wycieczkę. Twój brat chciałby samotnie odpocząć -skłamałem.
Miedzianowłosy prychnął, niespokojnie rozglądając się po pomieszczeniu.
Nie pozostawiasz mi wyboru, wiesz co robić. Przyznam, że nie rozumiem, dlaczego tak nagle odchodzisz, ale akceptuję to. Bądź ostrożny, synu.
-Mówiłem o tym Alice i Jasperowi. Możesz powiadomić mamę?
Jego pytanie wybiło mnie z rytmu.
-Edwardzie, nie zrobię tego. Ty powinieneś porozmawiać z Esme. Z tego, co wiem, wyszła na spacer.
Jest blisko. Czuję jej zapach.
Jego pytanie wybiło mnie z rytmu.
-Edwardzie, nie zrobię tego. Ty powinieneś porozmawiać z Esme. Z tego, co wiem, wyszła na spacer.
Jest blisko. Czuję jej zapach.
~Esme~
Gdy wróciłam do domu, do moich nozdrzy dobiegł ten charakterystyczny zapach, który uwielbiałam; słodka mieszanka wszystkich domowników. Uśmiechnęłam się do siebie i zanim odwiesiłam płaszcz, usłyszałam tupot małych nóżek. Bez namysłu upadłam na kolana, po czym rozwarłam ramiona, by mój czteroletni syn mógł w nie wpaść i mnie przytulić.
-Nareszcie jesteś, mamo!
Czując ciepło bijące od Leona, delikatnie go odsunęłam, by nie przestraszyć chłopca znacznie niższą temperaturą mojego ciała. Zobaczyłam wesołe iskierki w oczach maluszka i już wiedziałam, że tego dnia nic nie zepsuje mego iście szampańskiego humoru.
-Co robiłeś, kiedy mnie nie było?
-Bawiłem się z Edwardem i tatą. Dlaczego Edward chce pójść na wycieczkę beze mnie?
Zmarszczyłam brwi.
-Tata powiedział, że Edward chce samotnie odpocząć. Odizolować się na jakiś czas. Nadal nie rozumiem, co znaczy to słowo. Możesz mi wytłumaczyć?
Otworzyłam usta ze zdziwienia, bo chyba wiedziałam, co mój syn ma na myśli. Nie mogę mu na to pozwolić, pomyślałam, chociaż doskonale zdawałam sobie sprawę, że moje słowa okażą się zbędne. Muszę to wyjaśnić. Mam nadzieję, że te przypuszczenia będą nieprawdziwe.
-Chodź, kochanie -powiedziała Alice, a ja podziękowałam jej ruchem głowy. -Wiem, co znaczy to słowo.
***
W gabinecie Carlisle'a panowała grobowa, przerażająca cisza. Rzuciłam zawiedzione spojrzenie obu panom, wyczuwając bardzo nieprzyjemną atmosferę. Mój małżonek nie raczył nawet podnieść wzroku, jedynie wpatrywał się w szybę, na której krople deszczu toczyły zacięty wyścig. Natomiast najstarszy syn, znany z niemal aroganckiej pewności siebie, teraz niepewnie spoglądał na mnie spode łba. Już wiedziałam, że wkrótce odejdzie, ale musiałam zadać to jedno pytanie:
-Edwardzie, czy to prawda?
Czekałam. Nie odpowiedział.
-Jesteś pewny swojej decyzji? -uniosłam głos.
-Musimy porozmawiać na osobności, Esme.
***
W mgnieniu oka stałam na tarasie naprzeciw syna i zaklinałam deszcz, bowiem byłam przemoczona do suchej nitki. Edward napiął wszystkie mięśnie. Starałam się nie myśleć, o tym co odczuwałam w danym momencie, tylko skupić się na nim i zrozumieć, że ta sytuacja go przytłacza.
-Znowu mi to robisz -szepnęłam nieświadomie, lecz nabrałam odwagi. -Łamiesz mi serce.
-Esme, jesteś największą miłością mojego życia, bez ciebie nie poradziłbym sobie. Ta cała rzeczywistość złamałaby mnie i wiem, że zadaję ci ból, ale zawsze mówisz, że mam robić to, co będę uważał za słuszne. Teraz jest taka sytuacja. Nie umiem opisać swoich uczuć, chyba jestem przygnębiony. Wrócę, obiecuję.
Westchnęłam i przeszłam kilka kroków, łapiąc się za głowę w geście niedowierzania. Upewniłam się, że jestem w bezpiecznej odległości, więc postanowiłam zapytać:
-Co mam zrobić, żebyś został? Za każdym razem wbijasz w me serce nóż. Kocham was najbardziej na świecie i zawsze będę walczyć do końca o moich najbliższych. Mogłabym za was zginąć, jednak z tobą zawsze łączyła mnie silna więź... Mamy taką samą wrażliwość. W ostatnich latach nikomu nie było łatwo, ale nasza rodzina zawsze potrafiła sprostać przeciwnościom losu. Wytłumacz mi, dlaczego?
Nie wysuwałam kolejnych argumentów, ponieważ i tak nie zmieniłyby one decyzji syna. Edward podszedł do mnie szybkim krokiem i wziął w ramiona. Tonęłam w jego zapachu, wiedząc, iż wkrótce to wydarzenie przemieni się w smutne wspomnienie. Nienawidziłam, gdy odchodził, zostawiał mnie. Co prawda, jest moim synem, ale również wiernym przyjacielem, osobą, której mogę się wyżalić oraz spędzać miło czas, osobą, której uwielbiam słuchać i wiedzieć, że jestem dla niej ważna. W jego objęciach czułam się kochana i doceniana. Nie chciał mnie skrzywdzić, podjął-w jego przekonaniu- racjonalną decyzję, chociaż jak każda matka, wolałabym mieć swoje dziecko blisko siebie i widzieć, że jest bezpieczne, pomimo tego, iż jest ono wampirem.
Edward złożył pocałunek na moich włosach. Zakładając, że jestem sporo niższa od syna, to było jedyne dostępne miejsce dla niego w tym momencie. Z pewnością będę rozpamiętywać jego obecność i dotyk, kiedy go zabraknie.
-Zawsze byłaś bardzo wrażliwa, ale zazwyczaj szybko godziłaś się z moim odejściem. I nie rozpaczałaś nad pożegnaniem.
-Nie lubię pożegnań -odparłam niczym małe dziecko.
-Problem polega na tym, że ja widzę szklankę w połowie pełną, a ty w połowie pustą. Wkrótce zrozumiesz, dlaczego odchodzę.
-Mylisz się, Edwardzie. Od wielu lat próbuję zrozumieć, w jaki sposób wybierasz określony czas i taktykę odwetu, jednak nigdy nie umiem znaleźć adekwatnej odpowiedzi.
-Ja również będę za tobą tęsknił.Gdybyś mnie potrzebowała, po prostu o mnie pomyśl -wyszeptał czule. -Muszę już iść.
-Zmokłeś. Powinieneś się przebrać.
-To nie problem, Esme. Nie chcę tego przeciągać w nieskończoność. Masz kochającą rodzinę, więc teraz wróć do niej i rób to co zawsze; kochaj całą sobą. Dobranoc, mamo.
Popatrzyłam, jak sylwetkę Edwarda pochłania gęsty, ciemny las. Deszcz przestał padać, lecz wciąż stałam na tarasie i pocierałam ramiona dłońmi- zupełnie ludzki odruch. Teraz do życia powracała leśna fauna. Nie zamierzałam jeszcze wracać do domu, jednak gdy szklane drzwi pozwalające wejść na taras przesunęły się, zrozumiałam, że ktoś mnie szuka i tą osobą był mój mąż.
-Chyba powinnaś wejść do środka.
Carlisle stał za mną i położył dłonie na moich ramionach, dotykając mokrego ubrania. Poczułam na swojej szyi dotyk jego włosów, a następnie chłodne usta.
-To jest potrzebne. Edward wie, co robić. -Odwróciłam się, by móc spojrzeć Carlisle'owi w oczy. -To dziwne, ale mam wrażenie przyjemnego oczyszczenia.
Na te słowa mój małżonek zaśmiał się.
-Jesteś szczęśliwa?
-Tak, bo wiem, że mój syn również jest.
-Chodźmy do Leona, on też nas potrzebuje.
Carlisle objął mnie w talii i przepuścił w drzwiach. Zanim doprowadziłam się do stanu, w którym nie przestraszyłabym Leona, zrozumiałam, iż coś musi dobiec końca, by mogło zacząć się coś nowego. Intuicja podpowiadała mi, że niebawem rozpocznie się nowy, ciekawy rozdział w naszym życiu.
______________________________
Cześć! Witajcie po bardzo długiej przerwie. Nie chodziło o brak weny czy lenia. Rozdział cały czas "się tworzył". Po prostu w ostatnich miesiącach miałam problemy ze zdrowiem oraz szkołą. Wasze blogi czytałam, a teraz nadrabiam zaległości w komentowaniu. Ten rozdział był dużo lepszy w pierwotnej wersji, ale coś zrobiłam z perspektywą Esme i ją usunęłam. Dziękuję za odwiedziny :) i bardzo przepraszam, że ta notka jest dopiero teraz. Mam nadzieję, że wybaczycie, bo wiem, że parę osób czekało i pytało ♥ Teraz możecie się domyślać, czy "nowy rozdział", o którym mówi Esme będzie dobry czy też nie.
Hej ^^
OdpowiedzUsuńPierwsza? Aż nieprawdopodobne. Tak czy inaczej, przeczytałam już kilka dni temu, ale dopiero teraz mam okazję skomentować. Mam nadzieję, że mi to wybaczysz =)
Jak to się dzieje, że za każdym razem, kiedy mam ochotę Ci przyłożyć za tyle dni ciszy, po przeczytaniu rozdziału nawet nie potrafię się porządnie zdenerwować? Oczywiście jak najbardziej rozumiem, że szkoła i problemy zdrowotne zrobiły swoje... Mam nadzieję, że już jest dobrze :D
Rozdział pochłonęłam szybko, przy okazji umilając sobie podróż ze szkoły do domu. Zawsze lubiłam Edwarda w takim wydaniu - cyniczny cwaniaczek, dość irytujący na dodatek... Hm, nie, tutaj wcale nie chodzi o to, że coś go dręczy ;]
Leon mnie rozbroił tymi swoimi szczerymi pytaniami. Całkiem zgrabnie z tego wybrnęli, ale już widać, że dziecko sprawi im trochę problemów, tym bardziej, że w miarę dorastania będzie zadawał coraz bardziej wnikliwe pytania z cyklu "A dlaczego...?". Jestem ciekawa, co będzie później, kiedy prawda już wyjdzie na jaw. Podejrzewam, że reakcja będzie dość... osobliwa, tym bardziej, że ich ukochany synek będzie miał charakterek, o ile dobrze pamiętam naszą ostatnią rozmowę :D
Esme i Edward są bardzo związani. Nic dziwnego, że ona tak przeżywa jego odejście. Nie powiem, rozmowa bardzo mi się podobała. Nie mnie oceniać, czy wersja, która Ci się usunęła, była lepsza, ale to, co tutaj czytam, jest bardzo dobre. Tak więc nie przejmuj się, bo perspektywa Esme wyszła cudnie.
Czekam na kolejny rozdział... I na Roy'a, bo jego pojawienie się jak nic wprowadzi więcej akcji. Czekam niecierpliwie.
Pozdrawiam i życzę weny,
Nessa.
PS. Wesołych świąt =]
Witam Cię kochanie, wybacz mi, że dopiero teraz znalazłam czas, żeby skomentować to cudo.
OdpowiedzUsuńPo pierwsze: Hozier! <3 Nie słucham takiej muzyki, skłaniam się do czegoś mocniejszego, ale akurat 'Take me to church' na tyle utknęło mi w głowie, że słucham tego od dobrych tygodni.
Pisałam Ci już na fejsie moje odczucia odnośnie rozdziału, także zapewne wiesz co mam od powiedzenia.
Ten rozdział jest jakiś inny, lepszy, napisałaś go niby tak samo, no ale... inaczej, mam nadzieję, że wiesz o co mi chodzi.
Leon jest taki słodki. Kiedy powtarza zdanie 'Co to znaczy odizolować" kojarzy mi się to z "co to znaczy oswoić" Małego Księcia.
Carlisle całuje Leonka w skroń! <3
Edward opuścił Cullenów, skoro jednak Esme twierdzi, że czas na nowy rozdział, to o ich losy jestem spokojna.
Weny,słońce! <3
Już dawno czytałam tego bloga.Dzisiaj mnie podkusiło,żeby panownie wejść,z nadzieją,na kolejną notkę.Nie rozczarowałam się.Rozdział idealny.Przepraszam,że wcześniej nie komentowałam.
OdpowiedzUsuńDziękuję, że czytasz mojego bloga :) Nie masz za co przepraszać, bo to ja powinnam przeprosić, że nie interesuję się blogosferą. Powoli wracam do żywych, więc powrócę do Waszych blogów :)
UsuńJa nie mam swojego bloga, ale piszę 3 historie C&E,w zeszytach.Przeczytałam wszystkie blogi o E &C,jakie znalazłam,oprócz 2.
UsuńNie masz,za co dziękować.
UsuńNie przeczytałam ich,bo albo doktor zdradzał Esme(Carlisle & Evolet) albo Esme,od niego odeszła z powodu Słońca(Carlisle & Megan.E&B,nie przeczytałam,ani jednego.
OdpowiedzUsuńCarlisle i Esme są najlepszą parą z całej Sagi.
OdpowiedzUsuńRównież uważam, że Carlisle i Esme to najlepsza para ze "Zmierzchu". Zauważyłam, że nie masz bloga, ale bardzo miło, że piszesz opowiadania w zeszycie. Nie myślałaś, żeby ujrzały one światło dzienne na blogerze? Opowiadań o E i C jest bardzo mało, więc ucieszyłabyś fanów tej pary kolejnym cudem blogspota :) Jeśli masz taką ochotę, to możesz wysłać swoje opowiadania czy zdjęcia zeszytu, o którym pisałaś na moje gg: 50946972. Z chęcią przeczytam :)
UsuńPozdrawiam
Eriss
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńDziękuję :) zabieram się za czytanie.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZałożyłam bloga,namówiłaś mnie.
OdpowiedzUsuńTo ja,Emilia Lasler
UsuńKiedy nastepny rodział
OdpowiedzUsuńSorry,ale dłużej nie wytrzymam.Czy Ty wogóle masz zamiar odwiedzić moje blogi?Nie ma komentarzy od Ciebie,co bardzo mnie smuci.Proszę skomentuj,choćby jeden rozdział,żebym wiedziała,że ktoś interesuje się tym co piszę.
OdpowiedzUsuńEsme Anne Cullen
No ej no! Ten rozdział był taki smutny i... I przez Ciebie popłakałam się na odejście Edwarda! Naprawę!
OdpowiedzUsuńCzy ja dobrze rozumiem, że Edward odszedł, bo... Bo może pojawiła się Bella? xD
O jejku! Jak ja kocham Leona ♡
Maggie
prawnik rzeszów - Jesteśmy prawnik-rzeszow.biz, kancelarią prawną z siedzibą w Rzeszowie. Jesteśmy małą kancelarią, dopiero zaczynamy swoją działalność, dlatego potrzebujemy dotrzeć do większej liczby osób. Oferujemy usługi prawnicze i musimy rozpowszechnić naszą nazwę, więc jeśli masz czas, aby napisać o nas, będziemy wdzięczni. Chciałabym podziękować za poświęcony czas, ponieważ wiem, że jesteście bardzo zajęci i naprawdę to doceniamy. Jeśli masz jakieś pytania, proszę nie krępuj się pytać.
OdpowiedzUsuń