niedziela, 1 września 2013

Rozdział 1
     Esme: 

     -Dawno nie byliśmy w Anglii. -Westchnęłam w samolocie gładząc rękę mojego ukochanego. Starałam się zaspokoić lęk przed lataniem ciągłym gadulstwem. Nagle stewardesa zniknęła z mojego pola widzenia. Poczułam, jak maszyna nabiera rozpędu- coraz szybciej i szybciej. Ponownie westchnęłam odwracając głowę od okienka. Spojrzałam na Carlisle'a, który był spokojny, z resztą jak zwykle. Uścisnęłam jego dłoń tak mocno, że gdyby był człowiekiem zapewne zabolałoby go to. 
   -Kochanie, spokojnie. -Odparł mój małżonek rozbawiony całą tą sytuacją. 
-Carlisle... -Szepnęłam nie mogąc wykrztusić już ani jednego słowa więcej. 
-Wszystko będzie dobrze. Zamknij oczy. -Polecił mi mój ukochany, a ja posłusznie spełniłam jego prośbę wciąż nie luzując uścisku. 
    Otworzyłam oczy, kiedy latająca stal (xd) zaczęła się obniżać. Mój mąż czytał gazetę i odwrócił się w moją stronę, dopiero gdy wydałam nerwowy odgłos. W tym momencie samolot uderzył o ziemię. 
  -Już wszystko dobrze. -Odparł Carlisle, podczas gdy ptak z wielkim rozpędem zatrzymywał się. Zamknęłam oczy, a kiedy do moich uszu dotarło bicie braw- otworzyłam je i uśmiechnęłam się z uczuciem ulgi. Wreszcie, w momencie gdy stewardesa zaczęła przemowę przez słuchawkę, byłam w stanie puścić dłoń Carlisle'a. Przez okienko widziałam silnik, który wirował coraz wolniej. 
     Na moją twarz padała mgiełka jesiennej mżawki. Ze schodków dostrzegałam płytę lotniska, po której szwędali się pracownicy portu w odblaskowych kamizelkach i słuchawkach w uszach. 
     Moja stopa dotknęła ziemi, później druga.. Następnie skierowałam się w stronę busa czekającego na pasażerów samolotu. Deszczyk był doskonale widoczny w reflektorze pojazdu. 
   -Esme, zaczekaj na mnie... -Zawołał Carlisle, który nie nadążał za mną. W końcu mnie dogonił... 
-Chodźmy stąd jak najszybciej. -Wyszeptałam, a on tylko przytaknął i ruszył za mną. 
-Nigdy nie zrozumiem twojej obsesji. -Zaśmiał się. Ja- już spokojna- przewróciłam oczami i musnęłam jego usta. 

*** 
       Zatrzasnęły się drzwi od bagażnika taksówki i już za chwilę mój ukochany był przy mnie. Ujął moje dłonie w swoje i uśmiechnął się ciepło, co odwzajemniłam. Po chwili odwróciłam wzrok i wpatrywałam się w małe punkciki na niebie. 
   -Dokąd mnie właściwie zabierasz, co? -Zagadnęłam przerywając ciszę. 
-Niespodzianka. 
-Mogę wiedzieć, czy jeszcze daleko? 
-Za momoent będziemy już na miejscu. - Mówiąc to uniósł moją dłoń i złożył na niej pocałunek. 
     Wysiedliśmy na średnio oświetlonej uliczce. Nie było tu śladu ludzi bądź jakiejkolwiek cywilizacji. Słyszałam fale rozbijające się o brzeg więc mogłam przypuszczać, że jesteśmy w pobliżu plaży. 
  -Gdzie jesteśmy? -Spytałam rozglądając się po okolicy. Carlisle zbliżył się i obejmując mnie wyszeptał: 
- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że możemy razem spędzić tutaj trzy tygodnie. -Odparł, jakby wcale nie usłyszał mojego pytania. I ja sama o nim zapomniałam. 
-To będą trzy piękne tygodnie. -Przechodził przeze mnie dreszcz, gdy mój Książe dotknął swoimi wargami moich ust. Zagłębialiśmy się w pocałunku, lecz przerwałam tą chwilę otwierając szeroko oczy.  Dlaczego to zrobiłam? Głupia Esme... 
    Przeszliśmy zaledwie kawałek i ujrzałam piękny drewniany domek wzniesiony na wzgórzu. Otaczał go las. Dokładnie słyszałam kołysające się korony drzew, wzburzony ocean i świsty wiatru.
   -Kupiłeś go? - Odwróciłam wzrok od domku i spojrzałam na mojego ukochanego, który na chwilę zawiesił głos. 
-Nie, tylko wynająłem. -Uśmiechnął się i ruszył do przodu. Spoglądałam chwilę na oddalającego się Carlisle'a, następnie poszłam za nim. Mój ukochany w wampirzym tempie wniósł bagaże do domku. Wracając po mnie zaśmiał się i wziął mnie w swoje silne ramiona. Stanął na chwilę, aby po chwili obrócić się kilka razy wokół własnej osi wraz z żoną na rękach. Oboje zaczęliśmy się śmiać. 
   Nawet nie zdążyłam zobaczyć mieszkania, ale nie to teraz było dla mnie ważne. Liczył się tylko on. 
  -Jestem cały twój, kochanie... -Szepnął mi wprost do ucha wnosząc mnie do pomieszczenia, w którym liczymy się tylko my... Można było tak przypuszczać po łóżku, które stało na środku pokoju. Ogromne łoże z baldachimem... Mój małżonek delikatnie położył mnie na nim i ucałował w czoło. 
__________________________________________________________________
Postanowiłam, że nie będę pisać prologu a od razu rozdział! Podoba mi się pierwsza połowa. Pisałam ją kilka dni wcześniej :D Druga część była napisana spontanicznie i nie bardzo mnie zadowala, ale to Wy decydujecie! Mam nadzieję, że moje nowe opowiadanie się Wam spodoba :) 


Już jutro szkoła ;( Koniec wakacji... Jak dla mnie były zbyt krótkie! A teraz znowu zacznają się kartkówki, sprawdziany, odpowiedzi ;( Już jutro jest ten dzień i bardzo się go boję, ponieważ zmieniam szkołę. Mam nadzieję, że wszystko będzie ok .Wam życzę samych piątek, szóstek i wszystkiego, co najlepsze. Kocham Was <3 

7 komentarzy:

  1. Jeej, rozdział! xd
    No więc, zanim przejdę do mówienia jaki ten rozdział jest cudowny, to chciałabym ci zwrócić uwagę, że np. jak piszesz ,, -Już wszystko dobrze. -Odparł [...]" to odparł musi być z małej litery, a przed dobrze nie powinno być kropki. :)
    Anglia. <3 Jak ja kocham ten kraj. <3 Och, Esme i Carlisle sam na sam. ;> Esme lubi. xd
    Czekam na nn i pozdrawiam. ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za wskazówki ;) Będę sie do nich stosować.

      Usuń
  2. Bardzo ładny rozdział. Ubolewam tylko nad tamtą historią, którą usunęłaś, bo też mi się podobała, ale nieważne ;)

    Historia zapowiada się dobrze, mam nadzieję, że dużo się wydarzy ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydarzy się baardzo dużo ;P A tamto opowiadanie wciąż jest na stronie!

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem trochę zdziwiona, że tak po prostu zaczęłaś pisać od nowa, bo tamta historia również była świetna, ale ta też zapowiada się bardzo dobrze. Co mogę na powiedzieć po zaledwie jednym rozdziale? Niewiele, ale zdecydowanie będę czytać i mam nadzieję, że tym razem napiszesz zdecydowanie więcej i nie urwiesz historii na rzecz nowej =) W pierwszej chwili nawet pomyślałam, że opisujesz moment w którym Esme dostała swoją wyspę, tylko ta Anglia mnie zmyliła. No cóż, inwencja własna - cudownie. Zobaczymy, co będzie dalej, bo jestem ciekawa. Zawsze miałam słabość do Carlisle'a i Esme, chociaż akurat sama wolałam sięgać do przeszłości - dużo bardziej wstecz niż ich poznanie się, ale to inna bajka.
    Esme wyjęła mi dosłownie z ust to, co sama chciałam zauważyć, więc nie mam co dodać, jeśli chodzi o styl pisania, bo ten jest dobry. Jedyne nad czym trochę ubolewam to długość, ale mam przynajmniej nadzieję, że kolejny rozdział pojawi się szybko.
    Pozdrawiam,
    Nessa.

    PS. O tak, spam to faktycznie nie jest dobry pomysł. Nie mam na myśli komentarza u siebie, ale to taka ogólna wskazówka na przyszłość =)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejo! :3
    No jestem! W końcu! A już myślałam, że dzisiaj tutaj nie zawitam xD
    Powiem tyle, że rozdział bardzo mi się spodobał. Czy ja dobrze zrozumiałam, że Esme boi się latać samolotem? Bo takie bynajmniej odniosłam wrażenie xD Ale pod koniec było tal romantycznie *.*
    Oki. Nie rozczulam się tylko lecę czytać dalej! :D
    Maggie

    OdpowiedzUsuń